sobota, 30 marca 2013

Lepsze! Bo Niemieckie!


Pamiętam jak jeszcze kilka lat wstecz, moja ciocia zwoziła do Polski słodycze z Niemiec. Wielkie paczki cukierków dla mnie i dla mojej siostry a dla mamy oczywiście kawa, bo kawa niemiecka musi być ! :) Zawsze najbardziej preferowałam lentylki. Jadłam je masowo i zawsze zazdrościłam siostrze, że dostaje większe paczki niż ja… Ach, te niemieckie czekolady, jadło się tyle, że aż brzuch bolał. Z czasem jednak w polskich sklepach zaczęły pojawiać się „niemieckie” i inne zagraniczne słodycze, mimo to jednak dla mnie i dla mojej siostry te od cioci były najlepsze:) Droga niemiecka markowa kawa oczywiście również zagościła w naszych sklepach ( głównie kojarzy mi się teraz z Lidlem) ale ciotka wciąż zwoziła nam tą oryginalną z Niemiec, bo LEPSZA.


No właśnie, czy to tylko efekt placebo czy rzeczywiście zagraniczne, głównie zachodnie produkty mają lepszy jakościowo i smakowo skład?
Jak się okazuje w wielu przypadkach: TAK

Koncerny spożywcze i chemiczne oferują na zachodzie wyższej jakości produkty, niż u nas pod tymi samymi markami. Często do Polski trafia znacznie gorszy towar. Kawa Tchibo, Jacobs, Nescafe czy przyprawy firmy Kotanyi mogą mieć w Polsce gorszy skład.
Na szczęście Coca-Cola doceniła polaków i napój ten w naszym kraju jest słodzony sacharozą czyli zwykłym cukrem stołowym. W innych krajach takich jak
 Bułgaria, Rumunia oraz na Słowacja i  Węgry colę słodzi się syropem glukozowo-fruktozowym. Jest on podobny w smaku ale za to tańszy, płynny  i ma dłuższy okres spożycia. Taki cukier jest bardziej zdradziecki niż sacharoza i często odpowiada za nasze tycie.
 
 


 








A co ze słynnymi niemieckimi proszkami? Też są lepsze?
Jak się okazuje niemieckie proszki mają większe ilości detergentów, dlatego proszki te, głównie do białego są dużo lepsze niż  te kupione u nas w Polsce pod tą samą marką. Można zrobić na tym dobry interes:)
, np. u mnie w mojej małej mieścinie niedawno został otworzony sklep pod tajemnicza nazwą „niemieckie produkty” czy coś w ten deseń :) Moja mam sobie go bardzo chwali, a jeszcze bardziej pana, który stoi na targu i sprzedaje proszki, które sam przywozi z Niemiec. „Aniu kup proszek do białego ale nie w sklepie, idź na targ tam stoi taki pan... „ :)


Tak na dobrą sprawę, jako Polka z krwi i kości powinnam teraz winę zrzucić na rząd. A najlepiej powiedzieć to wina TUSKA :) Może jest to po części prawda, ale…
Czasami wystarczy czytać skład tego co kupujemy, tam zazwyczaj wszystko jest podane na tacy…
Nie wszystko musie rozumieć, ale w niektórych produktach widać czarno na białym, że coś jest nie tak.
 

Ciekawostka:  żeby dany produkt był sprzedawany w sieci Biedronka musi mieć dostatecznie niską cenę. Co robi sprzedawca żeby obniżyć cenę? Obniża jakość produktu !
Sok jabłkowo -miętowy produkowany dla zwykłego sklepu spożywczego ma 25% zagęszczonego soku, zaś ten z Biedronki już tylko 20%.








Pamiętacie może aferę słoiczkową firmy Gerber?

W składzie produktów z Indykiem i Kurczakiem była tajemnicza nazwa MOM ( podkreślam BYŁA, ponieważ po aferze Gerber zmienił skład).
MOM to mięso oddzielane mechanicznie, czyli zmielony kurczaczek  z błonami, włóknami i ścięgnami. Gerber, który zapewnia nas o najwyższej jakości produkował „obiadki” dla najwrażliwszych istot na świecie z mięsem które często znajduje się w parówkach.


 



Dlatego zachęcam was do czytania składu, może i wy odkryjecie jakąś kolejną aferę!  :)

by Kleo

3 komentarze:

  1. Fajny blog prowadziłyście może reaktywacja? :)

    pozdrawiam
    Kultura

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękujemy serdecznie :)
    czasem tęskno do bloga, ale pisanie dla nas mimo iż przyjemne było bardzo czasochłonne i chyba postawiłyśmy wszystkie na odrobinę lenistwa i życie towarzyskie :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dlatego już Panie nie postują. A miałem się właśnie pytać, czemuż nic nowego od dłuższego czasu się nie pojawiło :)

      Pozdrawiam :)

      Usuń