Zastanawiacie się
pewnie cóż to za tytuł, jak ktoś
kto nie ma nawet tytułu magistra może być terapeutą? Przecież pomocy powinni udzielać
wykwalifikowani, doświadczeni, no i tacy z szeroko rozumianym POWOŁANIEM. Myślę, że zapoznanie
się z moim wpisem wszystko Wam wyjaśni.
Sześcioletni
Jurij, chory na autyzm, jest pacjentem dwumetrowej, trzystukilogramowej
Kariny. Karina nie ma magistra, nie skończyła żadnych studiów, nie chodziła nawet do podstawówki. Karina to delfin zatrudniony w charakterze
terapeuty w bazie marynarki wojennej w Kozaczej Buchcie
na Ukrainie. Zooterapia (animaloterapia) - to jest właśnie odpowiedź na postawione na wstępie pytanie.Za pioniera
psychoterapii z celowym udziałem zwierząt
powszechnie uważa się amerykańskiego psychiatrię Borisa Levinsona, w
1953 roku, opisał on sytuację, w której przypadkowe wejście do gabinetu jego
własnego psa podczas kolejnej sesji z małym chłopcem ,przyczyniło się do przełomu w prowadzonej terapii. W 1969 roku
Levinson wydał publikację Pet- Oriented
Child Psychoterapy, opisującą korzyści płynące z obecności zwierząt w
czasie sesji terapeutycznej. Od tego czasu zwierzęta zachwycają i zdumiewają,
ponieważ docierają do tych, do których
człowiek często dotrzeć nie potrafi.
Należy pamiętać,
że zwierzęta wspomagające rozwój osób z
różnymi problemami fizycznymi i
psychicznymi, nie są w tej pomocy całkiem „zielone”. Selekcja takich zwierząt rozpoczyna się już chwilę po urodzeniu. Od maleńkości
przyzwyczajane są do człowieka, przechodzą kursy, uczone są ciekawości
otoczenia, odporności, zwierze nie powinno wykazywać cech przywódczych,
agresji. Pupil musi przejść długotrwałe
treningi i surowe procedury związane ze zdrowiem.
Dogoteriapia, kynoteriapia
to metoda wzmacniająca efektywność
rehabilitacji, w której motywatorem jest odpowiednio wyselekcjonowany i
wyszkolony pies, prowadzony przez
wykwalifikowanego terapeutę. Podstawowymi
kryteriami przy selekcji psów są:
pewność, przewidywalność, kontrola, adekwatność. Najczęściej wykorzystywane
są następujące rasy: Golden retrievery, Syberian husky i Malamuty.
Hipoteriapia –wykorzystywanie koni, jest to
forma rehabilitacji wieloprofilowej,
czyli oddziałującej jednocześnie ruchowo, sensorycznie, psychicznie i
społecznie. Stosowana jest zarówno u dzieci, u młodzieży, jak i u dorosłych.
Największe znaczenie ma stęp, najwolniejszy chód zwierzęcia. W czasie
stępa trzy nogi konia dotykają ziemi, czwarta zaś znajduje się
w powietrzu. Rytm ten odpowiada sposobowi poruszania się człowieka, dzięki
czemu pobudza u jeźdźca czynności ruchowe, które uległy upośledzeniu wskutek
chorób.
Delfinoterapia,
to rzecz jasna, wykorzystanie delfinów przy leczeniu chorób psychicznych i
fizycznych, która polega na wspólnych zabawach dzieci z delfinami, podczas
których wykonywane są określone ćwiczenia ruchowe. Wracając do Kariny, dzięki
jej pomocy chłopiec chory na autyzm zaczął komunikować się ze
światem i reagować na otoczenie.
Felinoterapia-
to najprościej mówiąc terapia z udziałem kota. Zwierzak ma pozytywny wpływ na poprawę zdrowia
fizycznego i psychicznego człowieka. Taka terapia niweluje różne zahamowania,
ułatwia komunikację,
poprawiając zdolność uzewnętrzniania uczuć i emocji.
Tak naprawdę
myślę, że każdy zwierzak jest pomocny i to nie tylko ludziom borykającym się z
licznymi problemami. Każdy zwierzak: pies, kot, żółw, czy kura pomaga tym, że po prostu jest. Kto słucha lepiej niż tacy przyjaciele, o nic nie pytają, nie krytykują, nie wymagają więcej, niż jedzenia w misce i miłości właściciela. Co działa bardziej kojąco od mruczenia i merdania ogonem? Siła terapii z celowym udziałem zwierząt stale
rośnie i osiąga coraz lepsze rezultaty, zyskuje nowe techniki. Osobiście myślę,
że leczeniu wielu chorób i zwalczaniu ludzkich problemów zwierzęta mają lepsze wyniki niż lekarze,
psychiatrzy i psychologowie.
A teraz trochę prywaty, czyli nasi domowi terapeuci. ;)
jej imię wzięło się z tego, że kocha gryźć kable i nie ukryje się przednią żadna ładowarka. Gardzi whiskasem, preferuje
karmę z biedronki i chipsy Lays.
Nie śpi jak kot, tylko jak człowiek,
kulturalnie na plecach,
najchętniej w wannie – to jej azyl.
O godzinie 21
regularnie dostaje bzika, atakuje wszystko i wszystkich, nie chcesz jej wtedy
stanąć na drodze. Gdy ktoś ją wybudzi z drzemki jest wielce obrażona, podobnie
jak na swojego weterynarza.
Współprowadzące bloga śmieją się ze mnie , że mam
kota pod kolor dywanu, gdyż mają ten sam puszysty odcień szarości. Tak naprawdę
Wifi
to dla mnie jest to mały, mruczący uroczy, szary puszek.
Zwierzaki Asi:
Kot Rudolf. Został tak
nazwany przez to, że ma różowy nos jak renifer Rudolf :) Ogólnie uważa się za
pana domu. Jest największym pupilem mojej babci, która go strasznie rozpieszcza
i pozwala prawie na wszystko. Bardzo wybrzydza w jedzeniu. Nie tknie kiełbasy
poniżej 20zł/kg ;) Najbardziej na świecie kocha właśnie moją babcię i ją darzy
najszczerszą miłością. Resztę domowników traktuje zazwyczaj z dystansem, a
nawet lekką wyższością ;) Od czasu do czasu jednak zapała jakimś dziwnym
uczuciem do kogoś z rodziny i pozwoli się poprzytulać.
Jeśli Rudolf śpi w Twoim
łóżku możesz poczuć się naprawdę wyróżniony :)
Pies Seilor. Jego imię wzięło się właściwie nie
wiadomo skąd. Kojarzy się z angielskim słowem żeglarz i nawet do niego
pasuje ponieważ lubi się podkopywać i od czasu do czasu udać samotnie na
wycieczkę po osiedlu. Jest pełny energii i zawsze radosny. Kiedy przyjeżdżam do
domu z Łodzi nie opuszcza mnie na krok. W przeciwieństwie do Rudolfa jest
strasznym przytulakiem i daje się głaskać oraz przytulać non stop :) Już dwa
razy uratował nasz dom, a dokładniej podwórko przed złodziejami. Jest moim
ideałem psa- śliczny, kochany i wierny jak nikt inny :)
Pupile Ani:
Kot o imieniu Kot :) -
reaguje na 'Kicia', 'Kłak' i wszystkie inne określenia pod jej adresem...
Bardzo dobrze zna znaczenie słowa 'spadaj' szczególnie, gdy leży tam, gdzie nie
powinna. Jak chyba wszystkie koty śpi gdzie popadnie i we wszystkich możliwych
pozycjach ( na głowie też). Pomimo swojego już dość sędziwego wieku - 11 lat,
jest chętnym do zabawy koteczkiem. Co prawda trochę leniwa, bo żeby ją zachęcić
do jakiegokolwiek ruchu trzeba się postarać, ale jak już zacznie brykać to nie
ma końca ;) . Jest pełnoprawnym członkiem rodziny, niesamowicie towarzyska -
nie lubi siedzieć sama w pokoju, jest tam gdzie i my. Praktycznie jedyną osobą
do której wchodzi na kolana i siedzi jest mój tata - spędza z nim najwięcej
czasu. Śpi na poduszce u mamy nad jej głową, u mnie jak jestem w
domu. Budzi tate ( i mamę przy okazji) codziennie rano - no bo jest przecież
głodna i ona już wstała ; ) Gada i chrapie przez sen i zostawia wszędzie
pełno swojej białej sierści.
Jeżeli chodzi o Stefana, to Stefek jest koszatnikiem. Jego imię to w zasadzie czysty przypadek, kiedyś przyszedł do mnie kolega i
zaczął do niego mówić "Stefan" i tak już zostało. Mieszka ze mną jak
wiadomo w Lublinie. Lubię go za to, że jest straszną gadułą i zawsze ma bardzo
dużo do powiedzenia ; ) poza tym jest piecuchem, gdy biega po pokoju to i tak
chowa się pod kaloryferkiem i się grzeje. Lubi drapanie pod prawą przednią
łapką i pod brodą . Jego podstawowym zajęciem jest bieganie w kółku i gryzienie
wszystkiego co popadnie. Pomimo swoich małych rozmiarów jest dość silnym
wandalem, nie ma tygodnia żeby czegoś nie pogryzł, zepsuł, urwał,zjadł...
Zwierzęta mają moc. Najlepiej moim zdaniem poprawia się stan ducha przez kontakt z końmi:-)
OdpowiedzUsuń